Lubuski Narodowy Fundusz Zdrowia oddał do centrali ponad 6 mln zł, których nie wykorzystał w ub. roku. Podobno była to rezerwa na ewentualne przegrane sprawy sądowe.
Kilka dni temu nasz NFZ podsumował budżet za ubiegły rok. - Mieliśmy do dyspozycji 810 mln zł - usłyszeliśmy od Jolanty Krug, naczelnika wydziału spraw świadczeniobiorców. - Wydaliśmy na świadczenia medyczne ponad 809 mln. To najlepszy wynik w kraju, bo wydaliśmy prawie wszystkie pieniądze, które były.
Tymczasem w środowisku medycznym wrze. Lekarze plotkują, że fundusz oddał do centrali ponad 9 mln zł, bo tyle zaoszczędził!
- Nie dziewięć, tylko ponad sześć - dementuje dyrektor lubuskiego oddziału Helena Hatka. - To kwota, jaką mieliśmy zarezerwowaną na procesy sądowe, które wytoczono naszemu oddziałowi. Żaden się nie rozstrzygnął, więc musieliśmy pieniądze oddać.
Czy naprawdę musieliśmy? Przepytaliśmy rzeczników kilku oddziałów NFZ. Wybraliśmy trzy przypadkowe i okazało się, że tam zrobiono inaczej.
Oddział podkarpacki 40 tys. zł rezerwy nigdzie nie oddaje. Pieniądze leżą i czekają na rozstrzygnięcie spraw sądowych. Wielkopolski zyskał w ub. roku dzięki wygranym procesom prawie 5 mln zł. Jak? Pieniądze do niego wróciły. Łódzki w ogóle takiej rezerwy nie ma. - Jak przegramy proces, to pieniądze po prostu muszą się znaleźć - usłyszeliś-my w biurze prasowym. - Poza tym centrala ma taką rezerwę.
Czy dyrektor Hatka nie uważa tych 6 mln zł za stracone? - Jest duża szansa, że je odzyskamy - twierdzi z optymizmem.
Z informacji uzyskanych w funduszu wynika, że pieniądze z tej puli mogą być wykorzystane dopiero wtedy, gdy ostatecznie zostanie zamknięty rok budżetowy. O podziale złotówek między oddziały zdecyduje rada funduszu. Kiedy, jeszcze nie wiadomo.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.