Kompletnie pijany kombajnista spod Żagania wracał do bazy. "Bizon" przez wieś jechał zygzakiem. Kierowca miał we krwi 2,9 promila.
Drogówka w Lubuskiem w ciągu doby zatrzymuje kilkunastu pijanych kierowców. Na policyjnych parkingach powoli zaczynać brakować miejsc.
Tylko w ostatni wtorek policjanci zatrzymali 18 pijanych kierowców. Wśród nich było kilku rekordzistów.
50-letni Zbigniew B.-mieszkaniec Jarnatowa, jechał peugeotem 309 przez wieś. Miał we krwi ponad 3 promile alkoholu. W Chotkowie k. Żagania nietrzeźwy kombajnista wracał z pola "bizonem". Jechał zygzakiem przez wieś. Był kompletnie pijany. We krwi miał 2,9 promila. Rekord jednak pobił rowerzysta (3,6 promila!). 43-letni Zbigniew M. z Lubska wpadł na policjantów już o godz. 6 rano. Mężczyzna do rana opijał swoje urodziny. Jeszcze przed świtem dla kurażu wypił dwie setki wódki.
Od rana zaczął picie także mężczyzna obsługujący prom w Brodach. - Odpowie za wykonywanie czynności służbowych w stanie nietrzeźwym - wspomina Agata Sałatka, rzecznik lubuskiego komendanta.
Zielonogórski parking policyjny zapełnił się już po weekendzie. W ciągu kilkunastu godzin trafiło tu sześć aut. W podzielonogórskich Jarogniewicach 36-latek (2 promile alkoholu), wjechał swoim passatem w zaparkowany przy drodze samochód. Tyle samo promili wykazano u kierowców, których auta (golf i "maluch") zatrzymały się na płotach. 22-latek z Niedoradza i mieszkaniec Koźla nie mieli przy sobie żadnych dokumentów. Do izby wytrzeźwień trafiła także 38-latek z Zielonej Góry, który jechał ul. Podgórną. Wpadł, bo nie miał zapiętych pasów. Inny, starszy zielonogórzanin, 58 lat szarżował polonezem ul. Jaskółczą.
W ręce policjantów wpadają także recydywiści, tak jak 36-letni mieszkaniec Lipinek Łużyckich. - Prowadził swojego mercedesa mimo wydanego sądowego zakazu, do tego miał prawie promil alkoholu w wydychanym powietrzu - opowiada Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiego komendanta. - Kierujący złamał sądowy zakaz i kolejny raz prowadził w stanie nietrzeźwości, dlatego zostanie ogłoszony przepadek jego samochodu na rzecz skarbu państwa.
Policyjnym parkingom nie grozi jednak przepełnienie. Cześć z aut wraca do właścicieli, ale pod warunkiem, że ci podpiszą oświadczenie, że nie sprzedadzą albo nie podarują komuś auta. Wtedy do czasu rozprawy auto stoi przed ich domem.
Na wniosek ministra sprawiedliwości zielonogórscy prokuratorzy sprawdzają jeszcze raz wszystkie akta spraw pijanych kierowców z lat 2004-2006. Muszą zbadać ponad 9 tys. spraw . - Sprawdzamy, czy żądania prokuratora znalazły pokrycie w orzeczeniach sądu. Wstępnie możemy ocenić, że w zdecydowanej większości sądy przychylały się do decyzji prokuratorów - mówi Kazimierz Rubaszewski, rzecznik zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Piją i tracą auta
Od lipca br., czyli od momentu wejścia w życie przepisów określających m.in. przepadek samochodu pijanego kierowcy, do końca sierpnia prokuratorzy zabezpieczyli ok. 100 aut pijanych kierowców. To więcej niż w samej Warszawie. Samochody wkrótce trafią pod młotek komornika. - Nie znaczy to, że mamy więcej pijanych kierowców, tylko to, że kierowcy dostają surowsze wyroki - komentuje Kazimierz Rubaszewski i zdradza, od czego zależy wysokość nałożonej grzywny na pijanego szofera. - Stopień upojenia alkoholowego. Inną grzywnę dostanie ten, który ma nieco ponad promil alkoholu i nie spowodował kolizji czy wypadku, inną ten, który był pijany do nieprzytomności, a w wypadku ucierpiały inne osoby. Pod uwagę brana jest także zamożność oskarżonego.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.
