W piątek po południu tabela, z której wynika, że znów Lubuskie przy podziale zdrowotnych pieniędzy potraktowano po macoszemu, krążyła już po województwie. Wraz w pytaniem: co dalej?
I choć to na razie tylko projekt planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia na 2006 r., niczego dobrego nie wróży. Przecież już dziś na leczenie jednego Lubuszanina przypada najmniej pieniędzy w kraju.
Zawiedzione nadzieje
Dla lubuskiego oddziału NFZ zapisano na 2006 r. dokładnie tyle samo złotówek, ile dostał w tym. Ale tak naprawdę pieniędzy będzie mniej.
Oddział ma otrzymać, tak jak w tym roku, 778 mln 219 tys. zł. Część tych złotówek zje inflacja. Drugim, dużym kęsem będą kwoty na refundację leków. Zgodnie z zaleceniem centrali Funduszu, w przyszłym roku należy na ten cel zarezerwować o prawie 9 mln zł więcej niż w obecnym.
A tymczasem można było mieć nadzieję, że skoro rosną wpływy ze składki zdrowotnej, w planie finansowym na przyszły rok znajdzie się w końcu więcej złotówek także dla tego, krzywdzonego od lat województwa.
Chory algorytm
Kwoty dla Lubuskiego wynikają z algorytmu, którego chyba żaden normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Po zastosowaniu go do tego województwa wyszło, że na leczenie jego mieszkańców powinno być jeszcze mniej złotówek niż w tym roku (!). Sytuację uratowała ustawa zdrowotna, w której jest zapis, że oddział nie może otrzymać mniej pieniędzy niż dotąd.
Jeśli ten projekt podziału zostanie zaklepany, to szpitale i pozostali świadczeniodawcy dostaną w 2006 r. jeszcze gorsze kontrakty. A już obecne są skandalicznie niskie.
- Ten algorytm w ogóle nie przystaje do lubuskiej rzeczywistości – mówi rzecznik lubuskiego oddziału NFZ Ewa Lurc. I dodaje, że w przyszłym tygodniu zbierze się rada oddziału, do której należy zaopiniowanie planu.
Problem w tym, że tę opinię można potem w Warszawie do kosza wrzucić.
Żadnego rozwoju
- Większość szefów szpitali nie będzie w stanie wywiązać się ze zobowiązań wobec załóg z tytułu ustawy 203. Nie mówiąc już o programach restrukturyzacji, obsłudze zadłużenia, rozwoju placówki – oburza się dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze, jednocześnie prezes oddziału lubuskiego Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej Waldemar Taborski. – Dla nas może to oznaczać choćby problemy z wykorzystaniem nowoczesnego akceleratora, który na początku 2006 r. trafi do Lubuskiego Centrum Onkologii.
- To skandal! Takie działania grożą totalną stagnacją lecznictwa – ocenia dyrektor szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Leszek Wakulicz. – O podwyżkach płac nie ma co marzyć. Trzeba będzie raczej myśleć o redukcji zatrudnienia.
Suchej nitki na projekcie nie zostawia też wiceprezes oddziału lubuskiego Porozumienia Zielonogórskiego lek. med. Krzysztof Radkiewicz. – To województwo nie może być wciąż tak traktowane – mówi.
Początek przyszłego tygodnia ma być czasem spotkań osób odpowiedzialnych za lubuską służbę zdrowia. Co wymyślą?
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.