Dla mieszkańców Szprotawy powodziowe obrazki, które oglądają w telewizji, nie są czymś egzotycznym. To pierwsze ostrzeżenie. Ich kłopoty następują zazwyczaj po problemach na Dolnym Śląsku...
Wczoraj około południa Mirosława Sadowska ze Szprotawy przechodziła przez most. I jak każdy mieszkaniec miasta dłuższą chwilę przyglądała się mętnej, skłębionej wodzie.
- Codziennie rano dzwonię do teściowej, ona mieszka tuż nad rzeką i pytam jak woda - opowiada. - Dziś kamień spadł nam z serca, gdy powiedziała, że jest lepiej.
Popłynie jak tratwa
Dla mieszkańców Szprotawy powodziowe obrazki, które oglądają w telewizji, nie są czymś egzotycznym. To pierwsze ostrzeżenie. Ich kłopoty następują zazwyczaj po problemach na Dolnym Śląsku. Bóbr jest przecież rzeką górską, a to oznacza, że trzeba liczyć się z jej kaprysami.
- Już mamy realne problemy za sprawą wysokiej wody - mówi Andrzej Zbroja. - Robimy tutaj specjalny przelew, aby w przypadku naprawdę wysokiej wody nadmiar przelewał się z kanału do rzeki. Niestety, to wezbranie uniemożliwiło nam pracę.
Nic się nie dzieje także przy budowie mostu w Bobrowicach, a budowlańcy z niepokojem obserwują namalowany na przyczółku wodowskaz. Gdy woda dojdzie do czerwonej kreski mają pakować zabawki i uciekać.
- Chyba do tego nie dojdzie, już woda odrobinę opadła - tłumaczy robotnik. A mieszkańcy Bobrowic nagle stwierdzili, że dobrze, iż żołnierze nie zbudowali im jeszcze kładki. Popłynęłaby jak tratwa.
Nie musimy bronić
Z reguły pierwsze przymiarki do dużej wody robiliśmy na drewnianym moście w Lesznie Górnym. Teraz przeprawa jest solidna, betonowa.
- Tego mostu przynajmniej nie musimy bronić - dodaje Marian Świątek.
Jednak tradycji staje się zadość. Od świata odcięta jest wieś Buczek. No, może nie tak do końca, mieszkańcy do cywilizacji jadą przez poligonowe lasy.
- Zastanawiam się tylko dlaczego drogę za unijne pieniądze, od asfaltu do mostu, zrobili tak nisko, jakby nie wiedzieli, że co kilka lat woda tutaj wchodzi - dodaje Dymitr Chomkowicz z Buczka. - Dobrze, że ktoś zdjął tabliczkę informującą o unijnej inwestycji, bo byłby wstyd.
Spotkany na szprotawskim moście pan Zbigniew w ocenach idzie dalej. Jego zdaniem przez lata nie zrobiliśmy zbyt wiele, aby nie powtarzały się powodzie. No trochę podniesiono wały. Na wodę z niepokojem patrzą nawet w Gubinie. Podczas ostatniej sesji stwierdzono, że powtarza się scenariusz z 1997 roku. Tymczasem gmina przed wielką wodą jest chroniona słabiej niż wówczas.
Alarm to nie powódź
Jednak Mariusz Gawanowski, dyżurny lubuskiego centrum zarządzania kryzysowego, uspokaja. Wprawdzie na Odrze w Nowej Soli stan alarmowy jest przekroczony o 5 cm, na Bobrze w Żaganiu o 31 cm, a w Szprotawie 21, ale woda opada.
- W sobotę mieliśmy lekką panikę, ludzie stwierdzili, że jak podczas wielkiej powodzi spuszczono wodę ze zbiorników w górze rzeki - dodaje Gawanowski. - Jednak się uspokoiło, gdy okazało się, że poziom już się obniża. Zresztą stan alarmowy nie oznacza, że mamy już powódź...
autor Dariusz Chajewski
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.