Paluszkami od Sklepińskch ze Szprotawy zajadała się cała Polska. - Niestety, musieliśmy zawiesić produkcję - żałują właściciele firmy.
Każdy, kto chce skosztować paluszków w charakterystycznym czerwonym opakowaniu, musi się spieszyć. Firma Sklepiński ze Szprotawy, która wytwarzała je od 1989 r., zawiesiła produkcję. - Nie mówimy, że to definitywny koniec, ale póki co nie zanosi się na jej wznowienie - nie pozostawia złudzeń Artur Sklepiński, dyrektor handlowy firmy i jednocześnie syn założycieli.
Kryzys na paluszki
Problemem dla szprotawskich paluszków okazał się kryzys, który wstrzymał plany inwestycyjne - Nadszedł, kiedy akurat prężnie rozwijaliśmy eksport. W pewnym momencie za granicę szło 40 procent naszych produktów. Nagle dolar poleciał w dół i zaczęliśmy notować straty - mówi A. Sklepiński. Głównymi rynkami eksportowymi były kraje arabskie. Zawirowania polityczne w tamtym regionie spowodowały wstrzymanie zamówień. Dodatkową trudnością okazały się spekulacje na giełdach żywności. - Kosmiczne ceny mąki i innych surowców to kolejne czynniki, które wpłynęły na zupełny brak opłacalności produkcji - dodaje A. Sklepiński. - Przez dynamiczny rozwój rynku sklepów sieciowych i silną konsolidację rynku hurtowego handel jest bardzo trudny dla wszystkich producentów. Bardzo małe, ale częste zamówienia powodują też wzrost kosztów transportu - podkreśla A. Sklepiński. Wyjaśnia, że obecnie nie realizuje się zamówień "pełnego tira" paluszków, ale dostarcza się po jednej palecie do magazynów w całej Polsce. - Z sieciami podpisuje się umowy na rok w bardzo niskich cenach zakupowych. Tymczasem mąka potrafi w krótkim okresie zdrożeć o ponad sto procent, a producent nie ma możliwości zmiany cen w trakcie trwania kontraktu - dodaje A. Sklepiński.
Nowa branża
Szprotawska firma to nie tylko paluszki, ale przede wszystkim ludzie, którzy w niej pracowali. Teraz zakład świeci pustakami. - W szczytowym okresie było to nawet 30 osób. O atmosferze, jaka u nas panowała, niech zaświadczy fakt, że wielu przepracowało w firmie kilkanaście lat - mówi syn właścicieli. Sklepińscy podkreślają, że zaprzestanie produkcji paluszków to bynajmniej nie koniec firmy. - Chcemy się rozwijać i mamy pomysł na wejście w nowa branżę. Na pewno chcielibyśmy, żeby jak najwięcej naszych dawnych pracowników do nas wróciło - mówi A. Sklepiński. Zastrzega jednocześnie, że na razie za wcześnie na mówienie o szczegółach. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że Sklepińscy chcą spróbować sił w branży odzieżowej.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.