Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska nałożył na miasto korektę finansową, za naruszenie prawa zamówień publicznych. W normalnym języku oznacza to, że Szprotawa straci ponad 13 mln zł dofinansowania.
- To prawdziwa katastrofa - denerwuje się burmistrz Józef Rubacha. - Będę się odwoływał do Ministerstwa Ochrony Środowiska. To jedyna szansa na cofnięcie kary. Chociaż WFOŚ zastrzegł, że od korekty nie przysługuje mi odwołanie.
Fundusz przeprowadził kontrolę dokumentacji przedsięwzięcia. Zapoznał się też z informacjami, dotyczącymi prowadzenia postępowania przez prokuraturę i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Na ich podstawie zarząd Funduszu podjął uchwałę o korekcie dotacji dla miasta. Alicja Makarska, prezes zarządu WFOŚ informuje burmistrza, że korekta wynosi 25 procent dotacji, czyli ok. 13 mln zł.
Zastrzeżenia funduszu dotyczą między innymi zbyt wyśrubowanych wymagań, postawionych w postępowaniu przetargowym. - Chciałem, żeby przetarg wygrała poważna firma, która ma odpowiedni potencjał do przeprowadzenia całej inwestycji - zastrzega były burmistrz Franciszek Sitko. - Były też głosy stwierdzające, że przetarg powinien zostać podzielony na trzy części: oczyszczalnię, kanalizację i stację uzdatniania wody. Jednak uznaliśmy, że lepiej będzie, aby jedna firma wykonała całość prac.
Przypomnijmy, że umowę na kompleksowe rozwiązanie gospodarki wodno-ściekowej w Szprotawie podpisała firma z Krakowa. Podpisał ją F. Sitko, niedługo przed przegranymi wyborami samorządowymi. Wartość inwestycji to 96 mln zł. Połowę tej kwoty miała dofinansować Unia Europejska, jednak po korekcie miasto ma stracić ponad 13 mln zł. Burmistrz zaznacza, że takich pieniędzy nie ma w budżecie. Sprawą budowy szprotawskiej oczyszczalni, stacji uzdatniania wody oraz kanalizacji zajmie się wydział zwalczania przestępstw gospodarczych Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Będzie on badał przekroczenie uprawnień oraz niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Mecenas Kazimierz Pańtak, radca prawny szprotawskiego magistratu, zakłada, że byłemu burmistrzowi może grozić zakaz zajmowania stanowisk publicznych. - Ani ja, ani moi współpracownicy nie złamaliśmy prawa, ani nie działaliśmy wbrew przepisom - zastrzega Franciszek Sitko. - Jestem zdziwiony stwierdzeniami mecenasa.
To nie jedyny problem, związany z inwestycją. - Otrzymałem pismo od wykonawcy robót - dodaje burmistrz J. Rubacha. - Okazało się, że nie ma uzgodnień środowiskowych ponad 70 działek, na których będą prowadzone prace. Są to nie tylko grunty komunalne, ale również prywatne. Okazuje się, że dokumentację trzeba sporządzać teraz, gdy budowa powinna już iść pełną parą, chociaż te sprawy należało załatwić znacznie wcześniej.
Przypomnijmy, że sprawa szprotawskiej oczyszczalni ścieków ciągnie się od kilkunastu lat. Za kadencji F. Sitko i zarządu miasta, została zawiązana spółka polsko-niemiecka, która miała budować oczyszczalnię. Po nim przyszły nowe władze, które uznały, że umowa była szkodliwa dla mieszkańców gminy i doprowadziły do jej rozwiązania. Potem przez 4 lata udało się opracować jedynie studium uwarunkowań. W czasie ubiegłej kadencji, gdy burmistrzem był F. Sitko, udało się doprowadzić do przetargu na wykonawstwo inwestycji gminnej. Jednak okazało się, że przez nieprawidłowości miasto straci znaczną kwotę dotacji. O ile burmistrzowi Rubasze nie uda się przebłagać Ministerstwa Ochrony Środowiska.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.