Arek Kwiatkowski z Siecieborzyc w tym roku po raz pierwszy pojedzie na obóz. Ale to dopiero za dwa tygodnie. Co bedzie robil do tego czasu i później, po powrocie? – Pomagal w gospodarstwie i przy mlodszym rodzenstwu – odpowiada jego mama.
Lucyna Romanczuk-Kwiatkowska ma trójke synów. Najmlodszy Irek ma 10 miesiecy, średni Mariusz pójdzie do zerówki, najstarszy Arek wlaśnie skonczyl pierwszą klase. Dlatego razem z innymi dziecmi ze szkoly pojedzie na obóz do Niesulic. To pierwszy samodzielny wyjazd Arka.
- Bardzo sie o niego boje – przyznaje mama. – Daliśmy go na troche do babci do Borowa Wielkiego, zeby sie sprawdzil. Myśle, ze sobie poradzi. Ja na pewno bede tesknic. On tez. Gdy byl u babci, wciąz wypytywal o najmlodszego brata.
Pani Lucyna cieszy sie z wyjazdu syna. To jedyna okazja, zeby podczas tegorocznych wakacji dziecko zmienilo otoczenie. Dwójka pozostalych chlopców niestety pozostaje w Siecieborzycach.
Z szablą do psa
Co mozna robic w wakacje w domu i to jeszcze na wsi?
- Pani nie zdaje sobie sprawy, jakie pomysly mogą przyjśc dzieciom do glowy – odpowiada mama pociech i wylicza: zabieranie kaczkom wody potrzebnej na zamkową fose, jedzenie zielonych czereśni, wyrywanie trawy na czas, wybieganie na ruchliwą droge, walka na szable z psem, rzucanie agrestem w kaczki, rozmowy z kozą... I wiele, wiele innych psikusów, tym bardziej, ze w domu do zabawy jest jeszcze kuzynostwo: piecioletni Krzyś i roczna Oliwia.
- Stale trzeba na nich uwazac. Nawet na domowym podwórku moze dojśc do nieszcześcia – mówi pani Lucyna.
Czekają na festyny
Dla dzieci ze wsi gminy Szprotawa dom kultury przygotowal festyny z grami i zabawami. Pracownicy placówki pieką z tej okazji gofry, które rozdają dzieciom za darmo. Mama trójki urwisów bardzo czeka na te imprezy. – To dla moich chlopców atrakcja – mówi.
Niestety festyny odbywają sie w kazdej ze wsi raz lub dwa razy w ciągu wakacji.
- 18 lipca mają zacząć się zielone wakacje organizowane przez naszych nauczycieli. Puszcze chlopców. Wiadomo jak to w gospodarstwie. Pracy pelno. Sianokosy, zniwa. Nie chce, zeby dzieci przy nich pomagaly. Czasami jednak nie ma wyjścia, muszą usiąśc na ciągnik lub krowy zagonic – przyznaje pani Lucyna.
Basen, to jest to!
W mieście wakacje wyglądają inaczej. Nie trzeba pomagac rodzicom w pracach domowych. No i jest wiecej atrakcji – chocby miejski basen. Dorota Kiejnich i Kamila Zablocka przychodzą tu zawsze, gdy dopisuje pogoda.
- W mieście nie ma za bardzo co robic. Brakuje miejsc dla mlodych. Dobrze, ze choc mamy basen – mówią dziewczyny.
Dorota w sierpniu wyjezdza na obóz do Kolobrzegu. Kamila jeszcze nie wie, czy gdzieś pojedzie.
- Gdy sie ma w mieście basen, nie trzeba nigdzie jechac – uwaza Kamila.
– Mozna przyjśc tu, poopalac sie, poplywac, spotkac sie ze znajomymi.
Dla szprotawian dom kultury równiez przygotowal na wakacje osiedlowe festyny, propozycje zajec popoludniowych i pólkolonii.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.
