Fundusz nie wypłacił aptekom już pół miliona złotych za recepty z błędami. Skutek jest taki, że pacjenci coraz częściej są odsyłani z powrotem do lekarza, aby poprawił druki.
Jeden z gorzowskich aptekarzy procesował się z Narodowym Funduszem Zdrowia o kilkadziesiąt tysięcy złotych. To dlatego, że często przyjmował od pacjentów recepty z błędami. Fundusz zakwestionował druczki i nie wypłacił aptece pieniędzy za ich realizację. W sądzie aptekarz przegrał.
Oddać pół miliona
- To nie pierwszy proces, jaki aptekarz wytoczył funduszowi - mówi prezes Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej Stanisław Maciej Sawczyn. - Trudno się jednak dziwić, że przegrał. Prawo jest prawem.
Przepisy wyraźnie mówią, co musi zawierać recepta. Lekarze nie zawsze przykładają się do ich wypisywania - piszą nieczytelnie, stosują niedozwolone skróty czy przystawiają niewyraźne pieczątki. Efekt?
- Tylko w tym roku w kilkudziesięciu aptekach zakwestionowaliśmy recepty na 488 tys. 372 zł - informuje zastępca dyrektora lubuskiego oddziału NFZ Ryszard Smyk. - Były źle wypisane.
Ganianie chorych
Te prawie pół miliona złotych to straty aptek. Żeby nie dokładać do interesu, aptekarze coraz częściej odsyłają pacjentów z powrotem do lekarza. Po to, by ten poprawił receptę, uzupełnił ją lub wypisał nową.
- Często jednak ryzykują i świadomie przyjmują błędny druk, licząc, że fundusz tego nie wychwyci - mówi Sawczyn. - Robią to dla dobra pacjenta, bo często chory nie dociera do lekarza i potem w ogóle nie wykupuje leków. Poza tym, jak kazać staruszce iść na drugi koniec miasta tylko po to, by lekarz przystawił czytelniejszą pieczątkę?
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.