Mieszkańcy przeklinają i płaczą. Dzieci chorują, rodziny odwołują świąteczne wizyty, a w Żaganiu zebrał się sztab kryzysowy.
Wszystko za sprawą wody w kranach, która jest, ale jakby jej nie było.
Tamara Kaliszewska ze Starej Jabłonny każdego dnia zużywa trzy pięciolitrowe butle wody kupionej w sklepie - w wiejskim każda kosztuje ponad 2 zł. Używa jej nie tylko do picia, ale także do kąpania dziecka.
- Uprzedzali, że woda z naszego wodociągu nie nadaje się pod żadnym pozorem do spożycia, a do kąpieli jedynie po przegotowaniu - mówi. - Jednak dziecka w niej bym nie wykąpała. Właśnie rodzina z Wałbrzycha odwołała przyjazd na święta. Nie wyobrażają sobie nawet tych trzech dni bez wody.
Woda aż gęsta
Gehenna mieszkańców Starej i Nowej Jabłonny, Bukowicy, Zimnej Brzeźnicy, Nowego Dworu i Wilczyc trwa od połowy listopada. Wówczas inspektorzy sanepidu pobrali próbki wody z wodociągu. Jednak bomba wybuchła, gdy podano wyniki. Bakterie kałowe, coli, enterokoki, azotany...
- Nie wiem, co oni tam wypisują, ale wiem jedno, woda u nas jest paskudna i to od dawna - opowiada mieszkaniec Bukowicy. - Wstyd mówić, ale co chwilę biegam do toalety.
Ewa Zawadzka mieszka w Starej Jabłonie i prowadzi sklep. Ma problem już ze ściągnięciem wody w większych opakowaniach. Zniknęły z hurtowni w okolicy. Ludzie przygotowują się do świąt.
- Bierzemy wodę ze starej studni, ale tej nikt nie badał - dodaje Mieczysław Borejko z Bukowicy. - A do picia żona wodę z Nowego Miasteczka przywozi. Straż jeździła i ostrzegała, aby nie brać tej z kranów.
W kułak śmieją się ludzie, którzy w tych wsiach nie chcieli iść z postępem cywilizacyjnym i wody z wodociągu nie mają.
- Nie musimy przynajmniej za wodę dwa razy płacić - tłumaczą nie bez satysfakcji. - Raz w gminie, drugi raz w sklepie.
Mokra przepychanka
W urzędzie gminy nosy spuszczone na kwintę. Urzędnicy czują się winni, chociaż... nie za własne grzechy. Od 1995 roku gmina kupuje dla tych kilku wsi wodę od spółdzielni mieszkaniowej w Nowym Miasteczku, która przejęła po PGR ujęcie wody. Korzysta z niej około 1.200 mieszkańców. Problemy występowały wcześniej, podobny kryzys do obecnego wydarzył się idealnie przed rokiem. Po krótkiej walce skończyło się sypaniem chloru i warunkowymi dopuszczeniami. Zniecierpliwiona gmina chciała przejąć ujęcie, zainwestować 250 tys. zł i doprowadzić je do porządku. Jednak spółdzielnia z Nowego Miasteczka nie wyraziła zainteresowania.
- Teraz także nie interesują się tym, co się dzieje, chcą aby tylko im płacić - dodaje urzędnik.
Wczoraj w starostwie w Żaganiu obradował sztab kryzysowy. Postanowiono, że gmina Niegosławice musi postawić na własne ujęcie wody, które jest niemal gotowe. Do końca grudnia powinny zostać do niego podłączone wioski. Z wyjątkiem Starej Jabłony. Tam trzeba będzie dogadać się ze spółdzielnią mieszkaniową w sprawie kabla energetycznego. Niestety, jej przedstawiciele na spotkanie do Żagania nie dotarli...
* TRZEBA GOTOWAĆ
O tym, że woda w Lubiszynie, Tarnowie, ¦ciechowie, ¦ciechówku i Chłopinach skażona jest bakterią coli pisaliśmy 7 grudnia. Można ją było używać tylko do spłukiwania toalet. W piątek o 12.30 na słupach ogłoszeniowych w gminie pojawiła się informacja, że sanepid warunkowo dopuszcza kranówkę do spożycia. Badania wykazały, że w wodociągach nie ma już bakterii, ale woda wciąż jest chlorowana, więc przed spożyciem trzeba ją przegotować. Mimo tego niektórzy mieszkańcy gminy wciąż żyją w strachu.
Gnój do szklanki
To kolejny wodny kryzys w naszym województwie. W ciągu ostatnich kilku dni pisaliśmy o Biernatowie i Lubiszynie, ale takich miejsc jest więcej. Specjaliści z gorzowskiego sanepidu wymieniają - Tuczno, Tanowice, Rzepin, Starościn... W tych wodociągach od czasu do czasu pojawia się zakażenie bakteriologiczne - z reguły jest ono wtórne lub to efekt przedostawania się ścieków. Krótko mówiąc z winy człowieka. Wiele studni i ujęć ma także problemy ze składem fizykochemicznym, a to za sprawą charakterystycznych u nas warstw wodonośnych. Stąd zbyt dużo manganu, żelaza, zastrzeżenia co do barwy i klarowności wody. Z kolei na terenach dawnych PGR sporo kłopotów sprawiają azotany.
- Sanepid pobrał dziś wodę z hydrostatu i końcówek sieci - mówił wczoraj wójt Niegosławic Marek Szylińczuk. - Dzięki temu będziemy wiedzieli co dalej. Ale problemów z tym wodociągiem mamy dość. Musimy mieć swoją, dobrą wodę.
Skąd problemy z wodą w części gminy? Urzędnicy nie chcą wyrokować. A mieszkańcy wiedzą swoje.
- Przez te lata traktowali to nasze ujęcie jak Kanę Galilejską - mówi mieszkaniec Bukowicy. - Tylko brali kasę, a o nic nie dbali. Do tego nieszczelne szamba, gnojówka na polach i... Mamy to w kranach.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.