Podają się za pracowników ZUS, fiskusa, kablówki i wyłudzają pieniądze. W ubiegłym roku oszukali w ten sposób aż 750 mieszkańców naszego województwa, głównie osób starszych
We środę w południe do mieszkania jednego z emerytów Novity zapukał młody mężczyzna. Powiedział, że jest pracownikiem firmy, i przynosi dobrą wiadomość. - Mam dla pana pieniądze z prywatyzacji zakładu. Musi pan tylko wpłacić podatek - 4,9 tys. zł i swoje pieniądze dostanie pan od ręki - powiedział oszust. Staruszek wyjął swoje wszystkie oszczędności, w zamian dostał plik prawie nowych banknotów. Pieniądze miały być wypłacone w euro. Jeszcze tego samego dnia emeryt postanowił wymienić je w kantorze. Wtedy okazało się, że mają niewielką wartość. - Była to zbieranina różnej waluty - koreańskiej, wietnamskiej i brazylijskiej - opowiada Donata Wojnicz, rzecznik prasowa zielonogórskiego komendanta. - Oszust doskonale wiedział, że staruszek ma słaby wzrok, i nie potrafi ocenić prawdziwości banknotów. W bezczelny sposób wyłudził blisko 5 tys. zł.
Tego samego dnia inny oszust zapukał do drzwi staruszki. Powiedział, że jest pracownikiem fiskusa i pobiera zaległy podatek za ubiegły rok od renty, którą kobieta pobierała za zmarłego męża. Mężczyzna żądał 500 zł. - Kobieta nie miała całej kwoty, dała tylko 350 zł. Dopiero po rozmowie z krewnymi zrozumiała, że pracownicy fiskusa sami nie zbierają podatku. Ale było już za późno - opowiada Donata Wojnicz.
W tym roku zielonogórscy policjanci odebrali już 12 podobnych zgłoszeń. Oszuści najczęściej wybierają osoby starsze. Podają się za pracowników ZUS, urzędu skarbowego albo prywatnych firm. Okłamują, że przynieśli wyrównanie do renty, zapomogę z PCK albo rekompensatę z funduszu emerytalnego. Scenariusz jest prosty - oszuści mówią, że przyszli wypłacić 50 zł, ale nie mają drobnych. Proszą więc swoje ofiary o wydanie reszty z banknotu 200 zł, ale w niezauważalny sposób razem z oszustem znika cała gotówka.
- Są świetnymi psychologami, w ciągu kilku minut potrafią zdobyć całkowite zaufanie poszkodowanych. Są bardzo wiarygodni, spokojnie tłumaczą cel swojej wizyty. Za każdym razem kuszą wysokimi pieniędzmi, a ich ofiary się na to nabierają - tłumaczy Wojnicz.
Policjanci oceniają, że najbardziej popularny patent to okradanie na tzw. "wnuczka". Oszust podaje się za kolegę wnuka, i prosi o pilną pożyczkę w jego imieniu, tłumacząc, że wnuk miał wypadek albo nadarzyła się niesamowita okazja kupna drogiego sprzętu, samochodu. Ale jest jeden warunek: by transakcja doszła do skutku, trzeba natychmiast wpłacić zaliczkę. Ludzie się nabierają.
W Gorzowie oszuści najczęściej podszywają się pod pracowników kablówki, Cyfry + albo Polsatu.
- Proponują niesamowicie korzystną cenę zainstalowania pakietu telewizyjnego. Proszą o wpłacenie zaliczki. Ale nigdy potem się już nie pojawiają - opowiada Andrzej Kulesza z biura prasowego lubuskiej komendy. - Inni podają się za pracowników gazowni. Po rzekomej kontroli informują, że instalacja jest zepsuta i grozi zaczadzeniem. Proponują zainstalowanie termy. Ulatniają się po wpłaceniu pierwszej, dość wysokiej raty.
W ubiegłym roku lubuscy policjanci odebrali 749 zgłoszeń od oszukanych Lubuszan, z czego blisko 194 to osoby poszkodowane na terenie Zielonej Góry. Wykrywalność tego typu przestępstw wynosi ok. 80 proc. Gorzej jest jednak z odzyskaniem pieniędzy - oszuści najczęściej je dawno przehulali.
- Pamiętajmy, że żadna firma, organizacja, instytucja nie wysyła swoich pracowników po odbiór podatku, wręczenie rekompensaty czy wyrównania. O otrzymaniu ewentualnych pieniędzy poinformuje nas odpowiednim pismem albo gotówkę przyniesie listonosz. Apelujemy do ludzi starszych, by nie wpuszczali do mieszkania nieznajomych. Rozmawiały przez łańcuch, sprawdziły w wizjerze, z kim mają do czynienia - radzą policjanci.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.