Na starcie stają dwa lub cztery samochody. Pada komenda, ruszają z piskiem opon... Relacji z tych zawodów próżno szukać w mediach.To dzikie wyścigi samochodów na dawnym lotnisku w Wiechlicach.
Pan Kazimierz z podszprotawskich Dzikowic nie ma żadnych wątpliwości. Ktoś powinien zrobić z tym porządek. Popołudniami, zazwyczaj podczas weekendów, na stary pas startowy lotniska w Wiechlicach, ściągają młodzi ludzie w swoich szalejących gruchotach. Po co? Aby poczuć zastrzyk adrenaliny.
- Pisk hamulców, wyjące silniki - opowiada mężczyzna. - Wszyscy o tym wiedza, a nikt nie interweniuje. Czy potrzebna jest tragedia? A jaki bajzel po sobie zostawiają...
Przecież to cacko
Piotr przede wszystkim oburza się na określenie "gruchot”. Jego opel jest stuningowany, to cacko, za którym - nie ma siły - każdy obejrzy się na ulicy.
- Jakie tam wyścigi - natychmiast protestuje. - To nie jest żadne ściganie, czasem tylko drzemy gumy. Wie pan, ostry start.
Rafał tylko się śmieje słysząc o wyścigach. Przede wszystkim komu by się chciało zarzynać silniki i drzeć ogumienie do siatki.
Owszem czasem dojdzie do jakiegoś pojedynku, ale nie ma to nic wspólnego z kadrami z filmu "Szybcy i wściekli”. Gdyby ktoś wgniótł karoserię zapłakałby się na śmierć.
- Tak naprawdę to raczej są spotkania, bo i gdzie mamy się podziać? - tłumaczy Rafał. - Przyprowadzamy bryki, przywozimy dziewczyny, popatrzymy jakie ktoś ma alu, radio i silnik. A i kibiców jest sporo. Ostatnio przyszło ze dwieście osób. To już taka subkultura.
Czemu się czepiają?
Jeśli nie ma wyścigów to skąd te ślady hamowania na płytach lotniska?
- No nie przesadzajmy, że nie ma ścigania się - wzrusza ramionami Piotr. - Jednak nie rozumiem o co ten hałas. Jak nam nie pozwolą tutaj znajdziemy jakąś ulicę. Przecież na pasie jest bezpiecznie, a nawet jeśli coś się stanie to tylko nam. Jednak wypadku dotychczas nie było, a szkolimy się w jeździe...
Uczestnicy spotkań na lotnisku zastanawiają się czego właściwie od nich chcą policjanci, dlaczego zdarza się, że ich filmują. Przecież to nie ma sensu. W Tomaszowie na lotnisku organizowane są też legalne wyścigi.
Zresztą stróże porządku nie muszą zużywać służbowych kamer. W internecie można spotkać relacje z wyścigów. Nawet filmiki pokazujące rywalizację i wyczyny domorosłych rajdowców i kaskaderów.
Policja nie ma podstaw
Zastępca komendanta szprotawskiej policji Dariusz Pankiewicz przyznaje, że wie o spotkaniach na lotnisku, o wyścigach.
- Na razie nie mamy nawet podstaw, aby zabronić komuś poruszania się lub parkowania na lotnisku - mówi. - Wystąpiliśmy do magistratu z prośbą, aby postawiono tam jakiś zakaz wjazdu.
Kierujemy tam patrole, sprawdzają trzeźwość, stan techniczny pojazdów, ale policjanci nie mogą non stop dyżurować w jednym miejscu. Co ważne... Nie odnotowaliśmy tam żadnych wypadków, nawet kolizji.
W internecie wielbiciele spotkań na wiechlickim lotnisku uzgodnili kolejny termin. Sami mówiąc o nielegalnych wyścigach określenia "nielegalne” używają z przymrużeniem oka. Wiedzą bowiem o nich wszyscy.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.