Wszystko wskazuje na to, że już za kilka miesięcy, zamiast z książeczką RUM, będziemy chodzić do lekarza z kartą chipową. Czy to dla nas lepiej? Niekoniecznie.
Niedawno prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz zapowiedział, że już w przyszłym roku wszyscy pacjenci będą się posługiwać elektronicznymi kartami. W tej chwili korzystają z nich tylko pacjenci na Śląsku. - Bardzo dobrze się sprawdzają - twierdzi rzecznik śląskiego oddziału NFZ Jacek Kopocz.
Na karcie będą zapisane nasze dane, a także wizyty u lekarzy, czy pobyty w szpitalu. Każda ma mieć kod kreskowy i być kluczem dostępu do Rejestru Usług Medycznych, gdzie zapisana będzie historia choroby każdego pacjenta.
Kartkujemy książeczkę
Dla Lubuszan to żadna nowość. Od dziewięciu lat taki system już u nas funkcjonuje, tyle tylko że wersji papierowej, czyli książeczek RUM. Porady, recepty, czy skierowania są więc zapisywane na kuponach, a potem wprowadzane do systemu elektronicznego NFZ.
Dla pacjenta to wygodne rozwiązanie, bo zawsze może przekartkować książeczkę i sprawdzić np. jakie brał leki, czy kiedy był ostatnio u kardiologa.
Żegnamy kupony?
W przyszłym roku przyjdzie nam się pożegnać z książeczkami, bo zastąpią je karty. - Są nam zupełnie niepotrzebne - uważa Marek Zaręba, dyrektor szpitala w Sulęcinie. - Książeczki świetnie się sprawdzają i są tańsze.
Papierowy RUM chwalą także w lubuskim NFZ. - Dzięki systemowi możemy kontrolować wydawanie pieniędzy - mówi Jolanta Krug, naczelnik wydziału spraw świadczeniobiorców. - Wiemy, jacy pacjenci i gdzie skorzystali z porad danych lekarzy. Jeśli jednak karty zostaną wprowadzone w całej Polsce, to u nas także.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.