Jan Suchecki, podczas wyprowadzki ze szkoły, zniszczył klasy i korytarze. Wszystko odbyło się na oczach dzieci.
- Szafy rozrywali zamiast rozkręcać - żałuje Krzysztof Gruca, kierownik gospodarstwa pomocniczego Centrum Kształcenia i Wychowania OHP w Wiechlicach.
- Dwie godziny sprzątałam z dziećmi zniszczoną klasę - irytuje się Anna Szafraniec, nauczycielka języka polskiego. - Razem z biurkiem zabrali zawartość szuflad, a były w nich zeszyty uczniów, bo wzięłam do sprawdzenia prace domowe.
- Dzieci zrobiły gazetkę, ta gazetka z planszą znikła. Zresztą zabrali sporo nie swoich rzeczy - żałuje Agata Kaniewska.
Nie ma nawet zegarów
- Brzydko to wyglądało, powyrywali rolety, przeszklone regały ciągnęli po ziemi, tabliczki przeciwpożarowe odrywali ze ścian razem z tynkiem, a te z drzwi schodziły razem z okleiną - opowiada Joanna Górniak, pedagog szkolny. - Dziś mamy całą pustą klasę, ze względu na brak ławek i krzeseł. Nie ma tablic, które podważano i na siłę wyrywano ze ścian. Brakuje podręczników, pomocy naukowych, map czy tablic poglądowych, zabrali nawet godła i zegary!
O konflikcie w OHP pisaliśmy wielokrotnie, ostatnio 10 września - informując o przejęciu szkoły przez nowe stowarzyszenie, które powstało z inicjatywy Doroty Szatkowskiej, dyrektorki CKiW w Wiechlicach.
- Pracownicy Centrum założyli nowe Stowarzyszenie, które powołało dwie nowe placówki - Niepubliczne Gimnazjum w Wiechlicach oraz Niepubliczną Zasadniczą Szkołę Zawodową w Wiechlicach. Obie rozpoczęły swoją działalność od września - wyjaśnia Szatkowska. - Bo współpraca ze zespołem szkół, kierowanym przez pana Sucheckiego nie układała się, ale przede wszystkim chodzi o to, że zespół szkół zajmował budynek stanowiący własność CKiW w Wiechlicach bez żadnego tytułu prawnego.
Szatkowska chciała, by ekipa Sucheckiego opuściła placówkę jak najszybciej, jeszcze podczas wakacji, a ten tłumaczył, że potrzebuje czasu, by zakończyć obsługę uczniów oraz zinwentaryzować i wywieźć sprzęt należący do stowarzyszenia.
- Gdyby nie dzieci i comiesięczne dotacje, tego majątku by nie mieli! Terenowy Oddział Stowarzyszenia OHP w Wiechlicach nie prowadzi działalności gospodarczej. Te rzeczy miały służyć dzieciom, nie stowarzyszeniu - zauważa Dorota Szatkowska. - Na policję złożyliśmy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z tytułu uszkodzenia mienia.
Jakie to zniszczenia?
- Jakie to zniszczenie mienia - ślady po odklejanych tabliczkach? - pyta J. Suchecki. - Zresztą nad wyprowadzką czuwała komisja, w której byli też przedstawiciele nowego stowarzyszenia. Są protokoły i podpisy. Wszystkiego nie zdążyliśmy zabrać. Następnego dnia nie mogliśmy się już dostać do pomieszczeń, gdzie są nasze sprzęty, bo zamki zostały wymienione. I w związku z tym złożyliśmy w prokuraturze żagańskiej zażalenie na to, że nie udostępniono nam mienia.
- Pan Suchecki miał pisemnie wyznaczanych 9 terminów, w których mógł bez przeszkód odebrać swoje ruchomości. 29 maja 2007 roku został poinformowany, że do 30 czerwca ma opuścić budynek szkoły. Przez lipiec i sierpień posiadał komplet kluczy do budynku i wszystkich znajdujących się w nim pomieszczeń, a więc mógł bez przeszkód zabrać ruchomości stanowiące własność zespołu szkół, uczynił to dopiero 24 i 25 września i to w wyznaczonym przez siebie terminie w bardzo kontrowersyjny sposób.
Tabliczki z drzwi i szklane gabloty wiszące w korytarzach zrywali pracownicy pana Sucheckiego już 19 września w czasie lekcji, niestety, nie poinformowali o tym fakcie, a nawet zamiarze ani dyrekcji szkoły ani dyrekcji Centrum, więc nie towarzyszyła temu żadna komisja. Gdybym wiedziała, że chcą zrywać tabliczki zapłaciłabym za nie, lub o wartość gablot czy tabliczek pomniejszylibyśmy zadłużenie pana Sucheckiego wobec centrum z tytułu nieopłacanych faktur za media od połowy kwietnia. Jest to kwota ponad 10 tysięcy złotych - dodaje dyrektorka.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.