Na odpadach medycznych z Lubuskiego powinny zarabiać nasze firmy. Tymczasem kasę robią te z innych rejonów.
Niebezpieczne odpady medyczne muszą być spalane. I to w województwie, z którego pochodzą. Tak stanowią nowe przepisy. Chodzi o to, by transport i unieszkodliwianie odpadów odbywały się w sposób bezpieczny i nie zagrażający środowisku. To przecież materiały zakaźne.
Prawa się jednak nie przestrzega i większość lubuskich odrzutów wywożona jest do innych województw, głównie do spalarni na Górny Śląsk. I to przez tamtejsze firmy transportowe.
Tracą nasze spalarnie, szpitale, do których należą, przedsiębiorstwa, które zajmują się przewozem nieczystości. Także podatki, które mogłyby zostać w Lubuskiem, wędrują w inne rejony kraju.
Przeciw takiej polityce władz województwa buntuje się szefowa nowosolskiego szpitala Bożena Osińska. Spalarnia przy lecznicy działa na pół gwizdka, bo nie ma klientów.
Lepiej jest z drugą w Lubuskiem przyszpitalną spalarnią – w Gorzowie Wlkp. Tu dostawców nie brakuje. Zdarza się jednak, że firmy z zewnątrz odbierają klientów.
Na granicy opłacalności
Dlaczego śląskie firmy tak dobrze sobie u nas radzą? – Bo drastycznie zaniżają ceny – twierdzi szef jednej z lubuskich firm zajmujących się obrotem odpadami. – Ja muszę zwijać interes, a im z tak daleka opłaca się przyjeżdżać?
Dodaje, że powinno się ich skontrolować. Z jego obliczeń wynika, że działają poniżej kosztów. Inny nasz zakład, z Nowej Soli, zrezygnował z przewozu odpadów zakaźnych właśnie przez konkurencję ze Śląska.
- Nasza spalarnia jest kontrolowana na każdym kroku, to czemu tamtych nie sprawdzić? – pyta dyr. ds. administracyjno-technicznych nowosolskiego szpitala Leszek Strep.
Co z wolnym rynkiem?
Tymczasem Janusz Tylzon z wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska twierdzi, że problemów jest dużo, a kontrolerów mało. Woli, by odpady zakaźne były wywożone do spalarni w innych województwach, byle tylko nie trafiały na wysypisko.
Adolf Mek z wojewódzkiego sanepidu nie zna przypadków wywożenia takich odpadów poza Lubuskie. Ale gdyby o takich słyszał, dałby znać inspektoratowi ochrony środowiska.
Są i tacy, co mówią – wolny rynek. Skoro śląscy przewoźnicy są tańsi, to szpitale, gabinety lekarskie, zabiegowe, stomatologiczne i weterynaryjne z nimi podpisują umowy. Tak jak np. lecznice we Wschowie czy Szprotawie.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.