Kiedyś była chlubą Małomic. Tu bawili się prominenci nawet z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Zielonej Góry i zwykli ludzie. Dziś na Halinkę żal patrzeć.
Miejscowi pamiętają, że w restauracji Halinka była fontanna, lśniące podłogi, parkiet do tańca. Bawiono się tu wyśmienicie. Zabawy, dansingi, dyskoteki – to wszystko działo się do końca lat 80. Potem Halinka zaczęła pomału umierać. Gmina w nią nie inwestowała, aż zaczął sypać się tynk, pękały ściany, szyby w oknach i czerwony szyld. Niedługo runąć może dach. Mimo to, co jakiś czas ktoś wynajmuje Halinkę na stypy i wesela. Ci zamożniejsi wolą jednak bawić się choćby w pobliskiej Szprotawie. Większość nowożeńców zaprasza swoich gości do tamtejszych restauracji. A na Halinkę nikt już nie patrzy. Może tylko ubodzy korzystający z wydawanych tam obiadów.
Mocne argumenty
O tym, że trzeba ratować Halinkę wie burmistrz Małomic Czesław Korniak. Ale co z tego, skoro ma napięty i biedny budżet. Choćby chciał, dawnej chlubie miasta nie pomoże.
- Nie mam na razie pieniędzy – mówi włodarz i wylicza ważniejsze potrzeby: kanalizacja, rewitalizacja pięciu świetlic wiejskich, budowa ulicy Konopnickiej, która jako jedyna w mieście jest polna, a przecież prowadzi do największego osiedla, remont mostku na Młynówce, drogę z Chichów do Janowca... Przy takich argumentach, Halinka blednie.
- Na doprowadzenie jej do porządku musiałbym mieć około 250 tys. zł. Dokładnie nie wiem, bo kosztorysu jeszcze nie robiliśmy – zdradza burmistrz. – Dwa razy tyle wydać musimy na remont świetlic w Chichach, Bobrzanach, Żelisławiu, Lubiechowie i Śliwniku. Staramy się o dofinansowanie z programu odnowy wsi. W świetlicach zrobić trzeba wszystko: toalety, podłogi, zaplecze kuchenne, żeby ludzie mogli tu urządzać zabawy.
Po kolei
Teodor Gyba z Małomic dawniej parę razy bawił się w Halince. Miło wspomina tamte czasy. – Przydałoby się takie miejsce dla młodych. Chodzą po ulicach i nie mają co robić – mówi pan Teodor.
Sołtys Chichów Roman Szmidt cieszy się z kolei, że na wsi coś się ruszy. Wieś bez świetlicy umiera. Ludzie nie mają się gdzie spotykać, nie integrują się, życie kulturalne zanika.
- Wszystkim nie da się dogodzić – kwituje burmistrz. – Zdaję sobie sprawę, że restauracja z prawdziwego zdarzenia jest potrzebna Małomicom, ale wszystko po kolei. Najpierw zrobimy drogi i kanalizację, potem weźmiemy się za Halinkę.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.
