Choć na paradontozę choruje połowa z nas, musimy leczyć się prywatnie. Fundusz zdrowia nie podpisał na te usługi kontraktów ze specjalistami.
- Nie stać mnie na prywatne leczenie córki. Obie nie mamy pracy, a ona tak źle się czuje, że nie chce wychodzić z domu - płacze gorzowianka z Zawarcia. Jej 21-letnia córka od lat choruje na paradontozę.
Zbyt drogie
W Gorzowie są dwie specjalistki zajmujące się leczeniem chorób przyzębia (tak określa się paradontozę). Podobnie jest w Zielonej Górze. Jednak lubuski Narodowy Fundusz Zdrowia nie zawarł kontraktu z żadnym specjalistą. - Dlaczego fundusz lekceważy chorobę, która zaczyna być problemem społecznym - mówi stomatolog z Gorzowa Zofia Adamska-Miałkowska, która leczy paradontozę prywatnie. Stomatolodzy tłumaczą, że pacjenci zostawieni bez pomocy, tracą w końcu zęby.
- A leczenie prywatnie jest bardzo drogie - mówi szefowa Okręgowej Izby Lekarskiej w Gorzowie Jolanta Małmyga. Np. na membranę do podtrzymania trzech rozchwianych zębów trzeba wydać aż 560 zł.
Miesiąc czekania
W lubuskim funduszu nikt nie potrafił nam wyjaśnić, dlaczego do tej pory nie ma umów z żadnym specjalistą na leczenie w ramach składek. - Konkurs na leczenie paradontozy ogłosimy chyba w przyszłym roku - mówi po naszej interwencji rzeczniczka NFZ Jolanta Krug.
Kto bezpłatnie wyleczy Lubuszan z paradontozą? - Nasi mieszkańcy mogą korzystać z poradni na terenie całego kraju. Ich lista jest w internecie - radzi Krug. Fundusz odsyła też pacjentów do Akademickiej Polikliniki Stomatologicznej we Wrocławiu. Tam na pierwszą bezpłatną wizytę czeka się miesiąc.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.